Zdaję sobie sprawę, że wcześniej pisałam nieco bardziej poetycko. Dzisiaj albo nie chcę (zaczynam doceniać ścisłość i zwartość wypowiedzi), albo po prostu już nie potrafię tak pisać. Za bardzo przytłacza mnie codzienność i wszystko, co się z tym wiąże. Wiem, zatracam ten dodatkowy zmysł, już obserwacyjnie nie jestem tak dobra jak wcześniej. Huh. Nawet mój gust estetyczny zmierza w kierunku, o którym kiedyś powiedziałabym, że jest to śmieszny i stający się (niestety) powszechnością wymysł designerski blogerów. Może tak bardzo wsączył mnie ten świat, że ewentualne minusy świata blogosfery zamieniłam na plusy - nie wiem. Tak jak kiedyś, w podstawówce, czuję nieodpartą chęć bycia "ponad". To ja mam wyznaczać standardy. Nie podoba mi się to, że wszędzie znajdują się ludzie, którzy lubią sherować słabą jakość, którą tworzą ich, znani już, wielcy znajomi. Od takich ludzi należałoby wymagać dużo więcej. Zauważyłam również, że powoli polska blogosfera staje się zamkniętym kręgiem, tylko dla VIP-ów. Uh, nie, nie, nie o to w tym wszystkim chodzi. Wkurza mnie to.
Bardzo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz