czwartek, 7 sierpnia 2014

Prawdą jest, że od dziecka pielęgnujemy w sobie różne, potrzebne do życia bądź nie, umiejętności. Przychodzi nam to tak naturalnie, że nawet o tym nie myślimy. Jednak z czasem zastanawiamy się, czy nie jest to czasami nasz sposób na życie. U mnie tym czymś jest na przykład gotowanie czy pisanie. Nigdy, teoretycznie, nie uczyłam się, jak pisać. Oczywiście, nie mówię tu o szkolnej ortografii czy językoznawstwie na lekcjach języka polskiego w gimnazjum. Pewnego dnia założyłam sobie bloga. Już nie pamiętam o czym były moje ówczesne posty, ale to nie ma najmniejszego znaczenia. Liczy się sam fakt. Był to mój pierwszy blog, później przyszły kolejne. Jednak, tak jak już wielokrotnie tutaj wspominałam, mam (miałam) nawyk niszczenia. Więc swoimi siłami nie jestem w stanie przywrócić przeszłości. Ale to, co jest zastanawiające: mimo mojego słomianego zapału nadal tu jestem, a więc coś mnie do tego miejsca przyciąga. Jakaś nieprawdopodobnie wielka siła. Wiele razy zaczynałam już z myślą ten blog będzie na poważnie. I nie wychodziło. Chociaż nauczyłam się już pisać w miarę spójne, jednotematyczne posty. Jednakże ciągle walczę z systematycznością. Niestety. Nie tracę zapału. Chcę stworzyć coś wielkiego, platformę przypominającą choćby jestKulturę Andrzeja Tucholskiego, ale całkowicie o czymś innym. Chcę podporządkować życie pasjom wypływającym wprost z mojego serca. Instynktownie wiem, jak to zrobić. Ale ... nie chcę przy tym tracić czasu, bo przecież tyle jest rzeczy do zrobienia :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz