Ale zostawmy na chwilę dywagacje - liczy się to, co mogę z tym wszystkim zrobić. A mogę zrobić wiele. Myślę, że dostatecznie już wylizałam rany.
Przygotowuję się na ostateczną bitwę.
Kurwa, pokażę w końcu kto tu rządzi.
(Dla tych, którzy kiedyś byli gotowi wbić mi nóż w plecy i we mnie nie wierzyli, i nadal nie wierzą)
Zbieram amunicję. Zniszczę przeszłość doszczętnie i stanę się drugim Napoleonem, czy uwielbianym przeze mnie Piłsudskim.
Zobaczycie.
Czy Ty mnie pocieszasz?
OdpowiedzUsuńDobrze. Akurat to nie jest mi potrzebne.
OdpowiedzUsuń