Nic konkretnego jeszcze nie mam sobie rozpisane (a wiadomo, ja lubię mieć wszystko na papierze). Nie mniej mam jakieś tam swoje plany. Na razie się ze wszystkim "oswajam", próbuję na nowo przyzwyczaić się do starego, ukochanego miejsca, do tego, że przecież tutaj czas płynie wolniej i że jak chce się coś zrobić, to trzeba być bardziej zorganizowanym, niż gdziekolwiek indziej.
Na razie byłam już u obu babć i u cioci chrzestnej. Będąc w Gdyni, dusząc w sobie tęsknotę ("Bo nie mogę się rozklejać; muszę być silna"), byłam daleko od tych wszystkich codziennych spraw i problemów mojej rodziny. Wiedziałam, że to nas oddala od siebie, chociaż byłam w domu niemal co weekend. Ale tylko fizyczna obecność, nie tylko w niedzielę, pomaga zrozumieć troski i problemy najbliższych. I teraz, kiedy mogę pomóc mojej rodzinie, pomagam.
Każdy ma gorsze lub lepsze dni. Ja, gdy przyjechałam w piątek, widziałam swoją mamę, będącą w gorszym nastroju. Jest przemęczona, ciągle pracuje. Nie ma czasu na dbanie o dom. A ja, trudząc się tym przez następne dwa miesiące naprawdę odpocznę psychicznie. I mam nadzieję, pomogę przy tym mamie.
Czeka mnie wielkie zaprawianie (już nie mogę się doczekać).
Czuję las; to miejsce jest oazą spokoju.
Przypomniałam sobie w końcu jak bardzo kocham gotować. Naprawdę. Jutro na przykład robię pierogi :)
Jest pozytywnie. Myślę pozytywnie.
Zapomniałabym: za parę dni skończę dwadzieścia lat. Łomatko. Pamiętam, że na osiemnastkę napisałam sobie życzenia. Sama. Ale odbiegały one mocno w przyszłość i miały ten swój idealistyczny (nierealny) smak. W tym roku chciałabym znowu takowe napisać, nie wiem na ile będą one dobre, czas zweryfikuje :)
Ostatnio naszła mnie refleksja - co będzie za 5, za 10 lat? W jakim będę miejscu? Co będę robić, czym będę się zajmować? Kim będę (i zawodowo, i prywatnie)?
Zapomniałabym: za parę dni skończę dwadzieścia lat. Łomatko. Pamiętam, że na osiemnastkę napisałam sobie życzenia. Sama. Ale odbiegały one mocno w przyszłość i miały ten swój idealistyczny (nierealny) smak. W tym roku chciałabym znowu takowe napisać, nie wiem na ile będą one dobre, czas zweryfikuje :)
Ostatnio naszła mnie refleksja - co będzie za 5, za 10 lat? W jakim będę miejscu? Co będę robić, czym będę się zajmować? Kim będę (i zawodowo, i prywatnie)?
Będąc w Twoim wieku i punkcie życia pewnie myślałem podobnie. Co będę robił, kim będę i gdzie wyląduję? Wyobrażenia nijak mają się jednak do rzeczywistości. Wyobrażenia są zawsze lepsze.
OdpowiedzUsuńNie mam nawet żadnego punktu zaczepienia; żyję w przeświadczeniu, że bardzo wiele mogę, na razie pewnie i nie dostrzegam też żadnych ograniczeń, dlatego też tak trudno jest mi wybiec w przyszłość, która jest ogromną zagadką. A ja zagadki lubię :)
Usuń