sobota, 2 sierpnia 2014

Jestem wreszcie w domu. Roboty jest po pachy. Zrobiłam sobie przerwę, bo już sprzątam trzy godziny. Wprowadziłam się już do naszego, wspólnego pokoju :) (więc jest sukces)
Rzeczy jest tyle, że ich poziom znacznie przekracza "absolutne minimum" do przeżycia. Myślę sobie, że jeśli ja będę się wprowadzać do mojego domu/mieszkania, to wezmę tylko te rzeczy, które są mi najbardziej potrzebne, resztę wyrzucę. Przez całe życie gromadzimy przeróżne rzeczy, zupełnie jak hobbici, i wówczas, gdy jesteśmy zmuszeni się przeprowadzić, ta przeprowadzka nie jest w ogóle możliwa. Fuck. 
Chyba będę miała, co robić w wakacje. 

2 komentarze:

  1. Prawda. Tyle tego, a później pytamy 'po co nam to wszystko?'.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Jestem zwolenniczką minimalizmu. Coraz bardziej. Bo bez przesady, czasami trzymamy w swoich "garażach" rzeczy, które nie są nam już w ogóle do niczego potrzebne.

      Usuń